niedziela, 19 maja 2013

KULA - HULA


Taki prezent dostał Chrabąszcz od Zająca Wielkanocnego. I od tamtego czasu jest tym prezentem nieodmiennie zachwycony:) Początkowo trącał go rączką lub nóżką leżąc na plecach. Kiedy opanował leżenie na brzuchu, to bardzo próbował wziąć kulę do buzi...i nawet czasem kończyły się te zapasy powodzeniem, chociaż kula uciekała jak mogła:) Teraz Chrabąszcz już prawie siedzi, więc o kulę się podpiera i kombinuje jakby tu urwać biedronkę:P Kula zdaje się być zabawką samowystarczalną, taką, która bawi się sama ze sobą. Bo oto kręci się w różne strony po podłodze, mruga światełkami i śpiewa. A jednak dziecku się podoba i to bardzo:) Niegłupia zabawka, ucieka i zmusza do gimnastyki. Kolorowa, ze wstążeczkami, zwierzątkami. Potrafi się po chwili uśpienia sama włączyć i zaczepiać brzdąca. Z czystym sumieniem polecam wszystkim maluchom:) Dla rodziców ma jeszcze dodatkową zaletę - w przyjemnych tonach utrzymane są piosenki, więc nie irytują po dwóch minutach. Może sobie grać i śpiewać, trzeba tylko podawać, jak zbyt daleko ucieknie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz