środa, 24 kwietnia 2013

Ekologia po mojemu - czyli postawiłam na racjonalizm i...dobrą zabawę!

Od czegoś trzeba zacząć pisać na blogu. Można od 'dzień dobry' i małej notki biograficznej (chętnie czytane, pewnie powoduje nami ta sama ciekawość, która każe przewertować u fryzjera plotkarskie pisemko, choć normalnie nawet przez myśl nam nie przejdzie, by je kupić;). No można, ale to chyba najtrudniejsze. A może od tego - po co to wszystko? Wydawałoby się, że nie mam zbyt wielu możliwości. Mieszkam w bloku, więc ogórdek odpada (bo działki nie mam). W mieście i to dużym (co można poczytać in plus, ale jest pewne 'ale' o którym zaraz). Mam bardzo ograniczone fundusze, więc muszę patrzeć coby było tanio. I właśnie z tego powodu się zbuntowałam. Czy tylko bogaci mogą jeść zdrowo? Czy tylko mając pieniądze mogę mieć poczucie, że coś robię dla świata, który jest też moim światem? A jak ich nie mam, to co? To się nie da? Da się... tylko wymaga to większego kombinowania i ćwiczeń umysłu, co by stał się bardziej otwarty. Po co to wszystko więc? Dla mnie, dla tych których kocham i tego, co kocham. A kocham to co mam za oknem. I trochę dla zabawy, bo wiadomo, że dopóki coś nas bawi, a nie jest narzuconym obowiązkiem, to łatwiej się z tego wywiązujemy. Poza tym jestem typem, który potrzebuje motywacji - liczę, że ten blog mnie zmotywuje.

Nie wiem jeszcze jak te moje eksperymenty zniosą domownicy, ale wiem, że będą się starali okazać mi wsparcie. Przynajmniej do pewnych granic, a ja tych granic przecież nie zamierzam przekraczać:) Więc do dzieła! Pora wziąć świat we własne ręce:)



2 komentarze:

  1. Witam - będę śledzić Twoje zmagania ze światem, bo zapowiada się ciekawe eksperymentowanie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń