źródło: http://kropkiikreski.pl/ |
-
Ależ nie... tu mamy dwa księżyce - powiedział jeden wilk zupełnie
nie zawstydzony, że tak przeszkadzają Panu Sowie.
-
A dwa księżyce to lepiej, niż jeden - przytaknął drugi i znów
zaczęły wyć. Pan Sowa z oburzeniem zamachał skrzydłami.
-
Żarty sobie robicie?! - krzyknął, bo wydawało mu się, że wilki
naśmiewają się z jego olbrzymich, świecących w ciemnościach
oczu. A wilki wcale nie żartowały. - Wynoście się, bo jak
złapię jednego z drugim pazurami za skórę... jak przetrzepię
skrzydłami, to kurz z tych waszych szarych futer pójdzie! -
krzyknął groźnie strosząc pióra. Wilki były większe od niego,
ale ataku z powietrza chyba się trochę obawiały, bo umilkły jak na komendę. Fuknęły ze złością i potruchtały głębiej w las może
szukać księżyca, a może śniadania, bo też już trochę głodne
były. Pan Sowa odetchnął dla uspokojenia i znów zastygł w
bezruchu czekając na okazję. Zamyślił się nawet nad
bezczelnością wilków. Żeby go brać za księżyc! Też coś! Tak
był pochłonięty polowaniem i swoimi myślami, że nie zwrócił
uwagi na chrobot pazurków na jego gałęzi. Coś uderzyło go w bok
i zamachał ze strachu skrzydłami o mało nie spadając z drzewa.
-
Cóż to znowu?! - zakrzyknął widząc wiewiórkę, która sama
równie zdziwiona jak on przecierała oczka.
źródło: http://haphap96.blog116.fc2.com/ |
-
Dosyć! - fuknął na nią obrażony. - Idź spać.
Wiewiórka
pokiwała skwapliwie głową i pobiegła do swojej dziupli. Noc dla
niej była od spania i marzyła tylko o tym, by przytulić się do
swojego ogona i zasnąć. Pan Sowa poprawił pióra mając nadzieję,
że już nic mu nie będzie przeszkadzało, ale mylił się. Bo oto
pojawił się Królik. Chyba był równie zezłoszczony co Pan Sowa
tej nocy.
źródło: pl.123rf.com |
-
Co za las! - krzyknął Pan Sowa do reszty wyprowadzony z równowagi
- Mam królika słuchać? Jak chcę to jem króliki, zwłaszcza takie
małe! - do Królika dotarło, że trochę się zapędził. Położył
uszy na grzbiecie, pokręcił noskiem i uznał, że może to i racja.
Może nie należało krzyczeć na Pana Sowę. Czmychnął do swojej
norki szybciej, niż z niej wyszedł. Ale Pan Sowa miał już dość:
-
No nie... tu się nie da mieszkać... a to był taki dobry las... -
mruczał pod nosem rozkładając skrzydła. - ... pora poszukać
nowego domu...
źródło: http://modowo.pl/ |
Pan
Sowa zdziwił się, ale i ucieszył. Postanowił zostać w lesie i
nawet przeprowadził się na drzewo, które rosło na skraju polanki,
na której mieszkała Sarenka. Zostali przyjaciółmi, a Sarenka dużo
mnie bała się ciemności. I wilków, bo Pan Sowa, który lepiej od
niej widział w nocy, stał na straży i gdy tylko jakiś wilk
ośmielił się podejść zbyt blisko polanki, ostrzegał Sarenkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz