czyli w Domu Po Swojemu zapachniało zupą dyniową:)
Tak się jakoś na ostatnich zakupach dynia do nas uśmiechnęła. Piękna, pomarańczowa hokkaido. Od razu pomyśleliśmy - zupa! (to razem) ciasto! (to mój mąż;p). Więc dziś zupa, pikantna, pachnąca... z trudem odmówiłam sobie dokładki:)
Jeśli ktoś ma ochotę powtórzyć nasz dyniowy wyczyn, to dzielę się przepisem (choć po prawdzie robiona na tzw. oko):
- 500g dyni (u mnie trochę więcej - po prostu wykorzystałam połowę tej, co miałam)
- 1 mała cebula
- 1 ząbek czosnku
- 2 łyżki oleju kokosowego
- 2 średnie ziemniaki
- 1 litr wywaru (może być z kostki, choć preferujemy zdrowsze wersje:)
- 1 łyżka tymianku
- 2 łyżeczki łagodnego curry
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1/4 łyżeczka ostrej papryki
- świeżo mielony pieprz kolorowy i sól himalajska do smaku (bo miałam, można zastąpić zwykłymi;)
- kawałeczek sera pleśniowego typu lazur
- grzanki
A jak już mamy wszystko co trzeba, to działamy...
- Cebulę pokrojoną w kostkę i rozgnieciony ząbek czosnku podsmażamy na oleju.
- Dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i dynię - chwilę obsmażamy.
- Posypujemy curry i kurkumą - smażymy 5 minut.
- Całość dodajemy do wywaru i gotujemy do miękkości. Doprawiamy przyprawami i solą - miksujemy.
- Posypujemy startym serem i grzankami.
- Zupa w tej wersji jest dosyć pikantna, jeśli ktoś woli łagodniejsze - może zrezygnować z chilli i dać mniej curry:)
Co do ciasta dyniowego... to jeszcze nie wiem. Ja rezygnuję na dłuższy czas ze słodyczy, ale jak mnie mąż umiejętnie przekona, to może mu upiekę;)
Ech, ta dynia! Kojarzy mi się głównie z zupą mleczną, do której ktoś powrzucał małe, słodkie jak ulep, lekko twardawe pomarańczowe kostki, a potem kazał mi to wszystko zjeść :P Z chęcią odczarowałabym ten paskudny obraz z dzieciństwa za pomocą czegoś słonego i lekko pikantnego. Będę musiała spróbować :)
OdpowiedzUsuń