Niby myślałam, że już temat budyniów jaglanych za mną...choć właściwie nie wiem dlaczego, dobre są. A tak jakoś zniknęły z jadłospisu. Teraz jednak, za sprawą Bąbla, czyli o dwa lata młodszego brata Chrabąszczycy, temat powrócił. Bąbel ma osiem miesięcy, raczkuje, chodzić przytrzymując się mebli i je już różne różności ze sporym zaangażowaniem (i stratami odzieżowymi). Wczoraj dostał taki oto budyń i był zachwycony. Starsza siostra też się załapała i wyjadła z miseczki wszystko, co dostała:)
1 banan
1 brzoskwinia
woda po gotowaniu owoców
1/3 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
Banana i brzoskwinię obgotowałam w niewielkiej ilości wody, bo to miękkie owoce, wiele im nie potrzeba czasu. Dodałam je do kaszy i zmiksowałam dolewając po trochu wody, by uzyskać odpowiednią, budyniowatą konsystencję.
Przyznam się, że kolorek nie był zbyt ciekawy, taki bury, ale w smaku ok. Nawet jak na mój gust za słodkie, pół banana by starczyło, dzieciaki jednak nie zgłaszały zastrzeżeń.