Czasem dobrze wieczorem obejrzeć film. Rzadko oglądamy thrillery, ale tego wieczoru postanowiłam zachojrakować, bo w końcu ostatnio obejrzałam film o zombi i spałam po nim jak dziecko, a wyobraźnię to ja mam bardzo ruchliwą i 'tylko trochę straszne' urasta w moim przypadku do rangi 'o cholibka, strasznie straszne!'.
Film uważam za dobry, choć filmweb go wysoko nie ocenia (no poniżej 7, więc szału nie ma). Pewnie przez nietypowy sposób utrzymywania napięcia - cisza, spokój...zbyt dużo spokoju, ciszy i bieli - trochę mi się to z Kubrickiem kojarzy. I zbyt dużo krzywdy ludzkiej (no ale to thriller i standard filmowy, bez krzywdy nie byłoby wielu filmów;) ), choć cierpienie bynajmniej nie jest bezsensowne. A na pewno jest wyrafinowane. Nietypowa praca kamery akcentuje jeszcze bardziej grozę chwili. Zabijanie ludzi dla zabawy? Przecież niejeden film o tym był. Ale tu jest inaczej, tu czujesz, jakbyś siedział w tym samym pokoju, w którym rozgrywają się sceny. Twórca filmu zdaje się pytać: "Naprawdę oglądasz to dla przyjemności? Jesteś pewien?". Wcale nie byłam pewna.
I jak dla mnie kapitalna scena - kulminacyjny moment filmu, w którym widza ogarnia poczucie gigantycznej niesprawiedliwości. Swoiste katharsis, które uzmysławia nam jak bardzo połączyliśmy się emocjonalnie z terroryzowaną rodziną. Dużo emocji w nas, nie w filmie - dlatego polecam:)
Zdecydowanie nietypowy film
OdpowiedzUsuń